Uncategorized

Religia 1BT4, 1PT, 2BT, 2FTP, 2PT, 3BT, 3FT, 3MTP, 4BT, 4FTP, 4RTM, 1CB, 1CG, 2CB, 3CB

Katecheza

Temat: Droga Krzyżowa.

DROGA KRZYŻOWA ZE ŚW. CHARBELEM

Święty Charbel stał się znany na całym świecie głównie dzięki licznym cudom, które wypraszał u Boga zarówno za życia, jak i po śmierci. Ale to nie one stanowią o jego świętości. Ten skromny mnich całe swoje życie poświęcił naśladowaniu Jezusa w Jego drodze na Golgotę. Ofiarujmy to nabożeństwo Drogi Krzyżowej prosząc przez jego wstawiennictwo o : ……………………

STACJA I Jezus na śmierć skazany
K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus nie oburzał się na niesłuszny wyrok, nie odgrażał się fałszywym świadkom ani oskarżycielom, choć miał do tego wszelkie prawo. Mógł wykrzyczeć światu niesprawiedliwość, jaka Go spotkała. Nie uchroniłoby Go to pewnie od śmierci, ale przynajmniej zawalczyłby o swoją reputację.

Święty ojciec Charbel niejednokrotnie doświadczał niesprawiedliwego traktowania ze strony swoich współbraci. Przełożeni wydawali mu polecenia, z których potem się wycofywali, obarczając odpowiedzialnością o.Charbela. Nigdy nie protestował, nie próbował wyjaśniać, nie oburzał się. Gdy pewnego dnia prowadził woły w pobliżu winnicy i z ogromnym wysiłkiem pilnował tego, by nie stratowały winorośli, jedno ze zwierząt nadepnęło na pęd i złamało go. Rozgniewany przełożony obarczył winą za zniszczenia o.  Charbela, ten zaś upadł na kolana, skrzyżował ręce i powiedział tylko: „Wybacz mi w imię Chrystusa”. Gdy ktoś nas bezpodstawnie oskarża albo zrzuca na nas odpowiedzialność za własne błędy, próbujemy za wszelką cenę dowieść prawdy i swoich racji. Czasem angażujemy się w to tak mocno, że pogrążamy się w złości, goryczy, rozżaleniu. Od tego chciał nas uwolnić Jezus. Święty Charbel pokazał, że każdego z nas na to stać.

STACJA II Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus sam wziął krzyż – to była Jego decyzja i Jego wola, by przyjąć na Siebie nasze grzechy i zanieść je na Golgotę. Modlitwa w Ogrodzie Oliwnym pokazuje, że wcale nie chciał cierpienia, nie pragnął go, ale wziął je ze względu na nas.

Po śmierci ojca Charbela, jego współbracia odkryli na jego plecach rany świadczące o umartwieniach, jakie sobie zadawał, by wybłagać przebaczenie za czyjeś grzechy. Nosił włosienicę, pościł, karmił się odpadkami… Zawsze jednak towarzyszyła tym czynom bardzo konkretna intencja – człowiek potrzebujący pomocy. Jak np. wtedy, gdy przyszła do niego kobieta, która w młodości została wraz z małym dzieckiem porzucona przez męża. Oddawała się kolejnym mężczyznom w zamian za opiekę i utrzymanie. Po kilku latach takiego życia czuła do siebie wstręt i obrzydzenie. Przyszła się wyspowiadać do o. Charbela, a on jej powiedział: „Możesz odejść spokojna – twoje dawne grzechy nie będą cię już prześladować, biorę je na siebie”. Niech o.  Charbel będzie dla nas przewodnikiem w przyjmowaniu cierpienia, które nas spotyka.

STACJA III Jezus upada pod ciężarem krzyża

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

 

W  naszych wyobrażeniach heroiczny czyn domaga się pięknej oprawy. Tymczasem droga na Golgotę nie była idealna, a Jezus nie był superbohaterem, któremu wszystko się udaje. Jezus upadał, okazywał słabość, godził się na niemoc swojego ciała.

Mimo opinii świętości, która towarzyszyła o.  Charbelowi jeszcze za życia, doświadczał on wielu pokus. Jego współbracia wspominali, że zdarzało im się słyszeć wołania o  pomoc o.  Makhloufa, ale gdy przybywali mu na ratunek, zastawali go zatopionego w modlitwie. Oddalali się więc, a on znowu wzywał pomocy. Później tłumaczył się, że wzywał braci, by wsparli go modlitwą w walce z przemożną pokusą. Czasem wydaje nam się, że świętość polega na doskonałości, na nieskazitelności. Nie akceptujemy w sobie żadnych słabości, niedociągnięć, upadków. Nie umiemy ich sobie wybaczyć. Nieraz całymi latami roztrząsamy, jak mogliśmy dopuścić do tego, by nam się coś takiego przydarzyło. Tymczasem Jezus po upadku wstał i poszedł dalej. Ojciec Charbel zaś w chwilach załamania modlił się i prosił innych o wstawiennictwo. Prośmy teraz jego, by modlił się za nami.

STACJA IV Jezus spotyka Matkę

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Trudno sobie wyobrazić to spotkanie: ile musiało być w nim bólu i smutku? Nawet jeśli Maryja zaufała Bogu i rozumiała, że śmierć Syna jest w Jego planach, nie mogła przecież spokojnie patrzeć na Jego cierpienie. Nie sposób odgadnąć, co się wówczas działo w jej sercu.

Matka o. Charbela też cierpiała z powodu drogi, którą wybrał jej syn. Był jej najdroższy spośród pięciorga dzieci. Nie mogła się pogodzić z tym, że wstąpił do klasztoru. Próbowała się z nim kontaktować, chciała chociaż na niego spojrzeć, lecz on, przestrzegając surowych reguł zakonnych, odmawiał jej tego. Również jego wiele to kosztowało. Gdy pewnego razu matka przyszła pod okno kaplicy, w której się modlił i nawoływała go, stanął pod ścianą i zapłakał, błagając Boga, by dał mu siłę odmówić matce spotkania. Nie wszystkie wybory naszych dzieci są tak szlachetnie umotywowane, czasem rodzą ogromny ból rodziców. Niech św. Charbel będzie naszym orędownikiem w tych zmaganiach.

Stacja V  Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.

W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Żołnierze przymusili Szymona do niesienia krzyża Jezusa. On sam nie kwapił się do tego, miał własne problemy i sprawy do załatwienia. Może właśnie próbował zdobyć baranka na wieczerzę paschalną? Może spieszył się do Świątyni, by zdążyć go ofiarować i przynieść swojej rodzinie? Został wyrwany ze swojego świata i niejako wrzucony w Boży plan zbawienia. Być może całe jego życie zmierzało do tej jednej chwili, w której spotkał się z Odkupicielem i miał swój mały  udział w Jego dziele.

Codzienne życie o. Charbela też pełne było prostoty, zwyczajnych obowiązków, pracy fizycznej wraz z innymi braćmi. Nikt nie liczył się ani z jego potrzebami duchowymi, ani z jego mistycznymi doświadczeniami. On sam nawet nie próbował zwrócić na siebie uwagi, chodził z kapturem nasuniętym mocno na twarz, ze wzrokiem utkwionym w ziemi.

Prośmy go, by nauczył nas znajdować Boga w naszej codzienności. Być może któraś z naszych powszednich, niedocenianych czynności będzie narzędziem Boga w zbawieniu jakiegoś człowieka.

STACJA VI  Weronika ociera twarz Jezusowi

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Weronika nie mogła uwolnić Jezusa z rąk oprawców, nie miała takich sił i możliwości. Nie mogła jednak patrzeć na Jego cierpienie. Zrobiła to, co w tej danej chwili było w jej mocy – otarła twarz Jezusa. I stał się cud – na chuście pojawiło się Jego oblicze.

Gdy o. Charbel zaczął odwiedzać chorych i umierających w ich domach, szybko rozniosła się wieść, że część z nich po jego odwiedzinach w cudowny sposób powracała do zdrowia. Coraz częściej więc posyłano po o. Makhloufa do klasztoru, nieraz naciskano na niego, by kogoś uzdrowił czy uwolnił od jakiegoś cierpienia, on zaś bezradnie rozkładał ręce i mówił: „Ja się tylko modlę”. Nigdy nie wiemy, czy za sprawą naszej – nawet jakiejś drobnej – pomocy czy modlitwy zaniesionej w czyjejś intencji, nie stanie się cud.

STACJA VII  Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Przeszedł już tak wiele, przywykł do ciężaru krzyża, miał pomocnika… I nagle – znowu upadł. Co się właściwie stało? Może potknął się o  kamień? Może stracił równowagę? Chcielibyśmy to wiedzieć. A  tymczasem wiemy tylko tyle, że Jezus upadł po raz drugi i znów się podniósł.

Niedługo przed śmiercią o. Charbel zasłabł podczas odprawiania Mszy św. Podnosił właśnie do góry Hostię, gdy nagle poczuł, że traci władzę w rękach i nogach. Osunął się na ziemię. Był jednak przytomny, poprosił współbrata, by pomógł mu się podnieść i kontynuować liturgię. Czasem przychodzą na nas doświadczenia tak trudne, że tracimy całkowicie równowagę w naszym życiu, czujemy, że przestaliśmy nad nim panować. Jesteśmy jakby ogłuszeni tym, co się stało – chcielibyśmy coś zrozumieć, ale nic, co do tej pory tłumaczyło nam rzeczywistość, już nie pasuje. Możemy pozostać w tym stanie, ale możemy też zacząć szukać nowych odpowiedzi. Do tego zachęca nas Jezus, kiedy po raz drugi wstaje z upadku.

STACJA VIII Jezus spotyka płaczące niewiasty

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Jezus przyciągał zainteresowanie tłumów. Kilka dni przed Męką wjeżdżał do Jerozolimy w uroczystej asyście i wśród wiwatów. Teraz udręczony szedł na śmierć. Nic dziwnego, że w tej ostatniej drodze towarzyszyli mu nie tylko najbliżsi, ale i zwykli gapie. Na drodze Jezusa stanęły też kobiety lamentujące nad Jego losem – może chciały Mu okazać współczucie, a może uznały to za swój obowiązek?

Pewnego razu o. Charbel musiał się udać w kilkudniową podróż. Nasunął jak zwykle kaptur na głowę i wyruszył. Ludzie, których mijał, szybko go jednak rozpoznali i zaczęli namawiać do odwiedzin, prosić o modlitwę, zagadywać, dopytywać… Makhlouf miał ogromną ochotę z nimi porozmawiać, podzielić się swoimi przemyśleniami, ale reguła nakazywała mu milczeć w czasie podróży. Okazując obojętność mijał więc ludzi, modląc się w duchu o wytrwanie.

Ludzie, którzy nas podziwiają, okazują swoje przywiązanie czy wdzięczność są dla nas jak balsam, zwłaszcza w trudnych chwilach. Czasem jednak uniemożliwiają nam zobaczenie siebie, takimi jakimi jesteśmy. Prośmy o. Charbela, by uczył nas właściwego dystansu do siebie i do otaczających nas ludzi.

STACJA IX  Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Ten upadek był już ostatni. Zapowiadał zbliżającą się śmierć. Jezus był już prawie u celu swej drogi. Mógł zostać na ziemi, pozwolić, by krew odpłynęła i może straciłby przytomność. Żołnierze pewnie dowlekliby Jego ciało na wzgórze i  dokończyli egzekucję. Może byłoby Mu wtedy lżej? On jednak wstał.

Ojciec Charbel nie zdołał dokończyć celebracji, w czasie której zasłabł. Podniósł ponownie kielich i Hostię, ale ręce i nogi po raz kolejny odmówiły posłuszeństwa. Bracia zanieśli go do celi i położyli na sienniku. Czuwali przy nim. Byli z nim zaledwie kilka godzin, a już drżeli z zimna. Zastanawiali się, w jaki sposób o. Charbelowi udało się spędzić w tych warunkach kilkanaście lat. Mnich miał sparaliżowane ciało, ale póki mógł ruszać ustami, próbował dokończyć przerwaną liturgię. W  momentach bezsilności i  beznadziei módlmy się o  wstawiennictwo o. Charbela, który nawet w agonii się nie poddawał.

STACJA X  Jezus z szat obnażony

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.

Żołnierze zdarli szaty z  Jezusa, obnażając Jego ciało. Był to jednak tylko symbol tego, co już dawno się dokonało. To Jezus wcześniej ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (Flp 2,7). Bóg ogołocił samego siebie, by być bliżej człowieka. Ograniczył się, aby móc się z człowiekiem spotkać. I w tym uniżeniu chce być naśladowany.

Przez całe życie o.  Charbel próbował upodobnić się do Jezusa w  Jego ogołoceniu. Ogołocił się z rodziny, z przeszłości, ze świata, z przyjemności, jedzenia, wygody… Mimo to, ciągle znajdował w sobie coś, co jeszcze mógłby Bogu lub drugiemu człowiekowi ofiarować. Taka postawa jest naturalną konsekwencją miłości. Jeśli kogoś kochamy, jesteśmy gotowi zrezygnować z wielu rzeczy, tylko po to, by zbliżyć się do ukochanej osoby, by pokonać wszelkie bariery między nami. A jednak w relacji z Bogiem boimy się utracić cokolwiek z tego, co posiadamy, bronimy się przed oddaniem Mu czegokolwiek. Niech o. Charbel będzie dla nas wzorem „ogołocenia z samego siebie”.

STACJA XI  Jezus przybity do krzyża

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Od tej chwili Jezus biernie poddaje się działaniom żołnierzy. Jego ciało zostało już wydane na śmierć. Jednocześnie żegna się z najbliższymi, pozostawia ostatnie przesłania, odmawia przyjęcia napoju, który mógłby mu przynieść ulgę. Z jednej strony jest bierny i całkowicie poddany temu, co się wokół dzieje, a z drugiej – wydaje się, że nad wszystkim panuje.

We wspomnieniach współbraci o. Charbel wielokrotnie pojawia się jako człowiek cichy, pokorny, skrajnie posłuszny przełożonym. Niczego nie żądał, niczego nie oczekiwał, niczego się nie domagał. Jednocześnie potrafił być bardzo stanowczy, gdy chodziło o przestrzeganie reguły zakonnej. W życiu duchowym zawsze są chwile, w których musimy wykazać się szczególną aktywnością, włożyć ogrom pracy i wysiłku w to, by dokonała się w nas jakaś zmiana. Potrzebne są jednak również momenty całkowitej bierności, by pozwolić Bogu w nas działać.

STACJA XII  Śmierć na krzyżu

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.

„Wykonało się” – powiedział Jezus i skonał.

Agonia o. Charbela przypominała tę, która dokonała się na krzyżu. Przez cały czas mnich powtarzał słowa modlitwy eucharystycznej: „Oto Twój Syn, Ofiara, Ojcze Prawdy…!”. Towarzyszący mu bracia nie mieli wątpliwości, że w swoim cierpieniu i umieraniu łączy się on z ofiarą Krzyża. Odszedł tak, jak żył – w całkowitym zjednoczeniu z Chrystusem. Wykonało się to, do czego Bóg go powołał. Prośmy o łaskę, byśmy w godzinie śmierci też mogli dostąpić takiego zjednoczenia.

STACJA XIII  Ciało Jezusa zdjęte z krzyża

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.

 

Zanim ciało Jezusa złożono do grobu, oddano je Matce, aby mogła je utulić i opłakać. Maryja znów trzymała swojego Syna w ramionach – tak samo jak kiedyś w betlejemskiej stajence. Wydawać by się mogło, że tak wtedy, jak i teraz cały należał do niej, a jednak i w Betlejem i na Golgocie nie mogła zatrzymać Syna dla siebie.

Ojciec Charbel umarł w wigilię Bożego Narodzenia. Odchodził w chwili, gdy cały świat świętował Narodziny Syna Bożego. Świat był w Betlejem, a on na Golgocie – te dwie rzeczywistości splotły się na końcu jego życia, tak jak splotły się dla Maryi po śmierci Jezusa. Podczas każdej Eucharystii Betlejem spotyka się z Golgotą. Przeżywamy jednocześnie ofiarę, jaką Chrystus złożył za nas na krzyżu i Jego Wcielenie. Ponownie ogołaca samego siebie i uniża się, by stać się kawałkiem Chleba i być blisko człowieka. Dziękujmy Bogu za Eucharystię i prośmy o. Charbela, by pokazywał nam, jak ją doceniać i przeżywać, żeby czerpać z niej takie zdroje łaski, jakich on doświadczał.

STACJA XIV   Ciało Jezusa złożone do grobu

K: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie. W: Żeś przez Krzyż i  Mękę swoją świat odkupić raczył.

Grób Jezusa nie kończy historii. Jest punktem przejścia, w którym realnym stają się nasze przypuszczenia na temat Chrystusa. Odkąd uczniowie zobaczyli pusty grób, wszystko stało się dla nich jasne. Już nie musieli snuć domysłów. Tylko Bóg mógł pokonać śmierć.

Miejsce, w  którym złożono ciało o.  Charbela, promieniowało blaskiem przez kilkadziesiąt dni. Gdy otworzono jego grób, znaleziono ciało w nienaruszonym stanie – jakby Bóg chronił je przed rozkładem. Wypływał z ciała olej, który stał się źródłem uzdrowienia. Dla wszystkich stało się oczywiste, że ten mnich był święty. Bóg nieustannie to potwierdza, wysłuchując licznych próśb zanoszonych za wstawiennictwem św. Charbela. Chcielibyśmy nieraz mieć pewność co do naszej relacji z Bogiem, tego, kim jest dla nas, co dla nas przeznaczył. Domagamy się, by nam wyjaśniał, dlaczego spotykają nas w życiu różne wydarzenia… Zapominamy jednak o tym, że aby Go spotkać takim, jaki jest naprawdę i doświadczyć prawdy o sobie, trzeba „przejść przez grób”. Trzeba się zgodzić na to, by umierały w nas te rzeczy, które nam Go przesłaniają, ale też trzeba mieć odwagę wejść do grobu, do najciemniejszych zakamarków naszej duszy i  mimo ogromnego lęku odkryć je przed Jezusem.