Katecheza
Temat: Wezwani do świętości – Św. Ojciec Szarbel.
(materiał do pracy na 3 godz. lekcyjne)
- Modlitwa do Matki Bożej Jabłońskiej – wysłuchać litanii z prośbą o ochronę duchową dla siebie i bliskich z rodziny od koronawirusa. (Link do litanii. )
- Poznaj historię życia św. Charbela (Szarbela)
Rodzina i młodość
Święty Charbel urodził się w Libanie. Jest to ziemia, która, jak mówi legenda, pamięta kroki Adama, który po wygnaniu z raju osiadł właśnie w Libanie. To tu sam Bóg, według innej legendy, zszedł na ziemię i zasadził cedry. Także na tej ziemi, w Sydonie i Tyrze nauczał Jezus, a w niewielkiej wiosce Maghdouche (20 km od Sydonu) w grocie oczekiwała na Niego Maryja.
Święty Charbel (Youssef Makhlouf) urodził się 8 maja w 1828 roku w Bqaakafra, najwyżej położonej wiosce w Libanie, na wysokości 1800 m n.p.m., 140 km na północ od Bejrutu. Stąd rozciągał się widok na Wadi Kadisha – Świętą Dolinę, gdzie w licznych grotach żyli mnisi i pustelnicy. Rodzice byli żarliwymi katolikami obrządku maronickiego.
Święty Charbel był najmłodszy z rodzeństwa, miał dwie starsze siostry i dwóch braci. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Rodzina miała skrawek ziemi, utrzymywała się ze zbiorów z własnej ziemi i hodowli bydła. Kiedy Youssef miał 3 lata stracił ojca. Matka wyszła ponownie za mąż za drobnego właściciela ziemskiego, uczciwego i pobożnego, który był stałym diakonem.
Formacje duchowe, życie zakonne
Święty Charbel w wieku 23 lat uciekł z domu i wstąpił do Klasztoru Matki Bożej, przyjął imię zakonne Charbel. Matka odnalazła syna, bezskutecznie błagała go, by wrócił do domu. Wkrótce poprosił o przeniesienie do klasztoru bardziej odizolowanego. Dzięki temu znalazł się w klasztorze św. Marona w Annaya. 1 listopada 1853 r. przywdział habit zakonny i złożył pierwsze śluby zakonne. Po złożeniu ślubów matka wróciła, aby odwiedzić syna. On jednak nie zgodził się na spotkanie.
W 1853 r. został wysłany na 5 letnie studia teologiczne w Kfifane, okazując się jednym z najzdolniejszych studentów. Od swojego nauczyciela (Nimatullaha Al–Hardini, który został kanonizowany w 2004 r. przez Jana Pawła II.) i kierownika duchowego ze studiów, zwanego „świętym z Kfifane” nauczył się skrupulatnego przestrzegania reguły zakonnej, postu, umartwiania się i skromności stroju. Po ukończeniu studiów teologicznych 23 lipca 1859 roku brat Charbel przyjął święcenia kapłańskie i powrócił do Annaya.
Wyróżniał się w ascezie, pracy oraz posłuszeństwem. Jego dzień wypełniony był modlitwą, pokutą i pracą. Był całkowicie obojętny wobec dóbr materialnych i własnej woli. Wyrzekł się pieniędzy. Zwykle pościł, niewiele sypiał. Mówił tylko wtedy, gdy go pytano i odpowiadał cichym głosem. Szybko zauważono, że ma powołanie do życia w odosobnieniu. Był łagodny, pogodny, zawsze uprzejmy i zagłębiony w modlitwie. Nosił zawsze kaptur opuszczony na oczy.
Powyżej klasztoru, na wysokości 1378 m n.p.m., znajdowała się pustelnia św. Piotra i Pawła – erem dla trzech pustelników. 15 lutego 1875 roku, po 23 latach pobytu we wspólnocie zakonnej w Annai o. Charbel otrzymał pozwolenie na przeniesienie się do tego eremu.
Jego cela była całkowicie pusta, miała tylko 6 metrów kwadratowych. Lampa i dzbanek były jedynym umeblowaniem. Łóżkiem był siennik z dębowych liści pokryty kozią skórą. Często kładł się na gołej ziemi. W koszu wiklinowym były Biblia, Naśladowanie Chrystusa, Żywot św. Antoniego Pustelnika i inne teksty ojców Kościoła, Wyznania św. Augustyna.
W klasztorze jadał 2 razy dziennie zgodnie z regułą zakonną. Kiedy został eremitą jadał tylko raz dziennie, około 3 po południu. Jego posiłkiem była zazwyczaj zupa z jarzyn i kasza gotowana na oliwie, nie jadł mięsa. Podejmował liczne umartwienia, nigdy się na nic nie żalił, był zawsze uprzejmy i pogodny.
Odejście do domu Pana
Zmarł w wigilię Bożego Narodzeniu 1898r. Drogi do eremu zostały całkowicie zasypane śniegiem, do wysokości 1,5 metra. Stała się wówczas rzecz dziwna, otóż wszyscy okoliczni mieszkańcy otrzymali wewnętrzne przekonanie o śmierci o. Charbela i jego narodzeniu się do nieba. Młodzi mężczyźni wyruszyli z łopatami, aby odgarnąć śnieg.
25 grudnia, w dzień Bożego Narodzenia został pochowany we wspólnym grobie, przyległym do muru zewnętrznego klasztoru, poza klauzurą. W pierwszą noc po pogrzebie zauważono nad miejscem pochówku tajemnicze światło, widoczne w całej dolinie, podobne do światła elektrycznego, które świeciło przez 45 nocy od dnia pogrzebu. Oświetlało kopułę i mur klasztoru silniej niż światło dzienne. Wywołało to wielkie poruszenie. Tysiące chrześcijan i muzułmanów przybywało do grobu, aby zaobserwować to zjawisko. Niektórym nawet udało się otworzyć grób i zabrać kawałek ubrania czy kilka włosów z brody eremity. Ze względów bezpieczeństwa patriarcha maronicki nakazał przeniesienie ciała do klasztoru. Wówczas światło przestało się pojawiać.
Osobliwości licznych cudów
Grób o. Charbela został otwarty w obecności lekarza i innych świadków. Była w nim woda z mułem, ale zwłoki świętego pozostały nienaruszone. Ciało o Charbela wydzielało wspaniały zapach oraz płyn nieznanego pochodzenia (pewien rodzaj surowicy z krwią). Zostało ono obmyte, ubrane w nowe szaty i włożone do trumny, do schowka niedostępnego dla wiernych. Co dwa tygodnie zakonnicy musieli zmieniać szaty z powodu stale wydzielającego się płynu. Od tego czasu zaczęły się liczne uzdrowienia za wstawiennictwem o. Charbela.
Dopiero 24 lipca 1927 roku ciało o. Charbela zostało włożone do metalowej trumny, ta zaś znalazła miejsce w marmurowym grobowcu w kościele klasztornym. Ponieważ w 1950 roku z tego grobowca zaczął wyciekać tajemniczy płyn, Patriarcha kościoła maronickiego wydał polecenie otwarcia grobu i ekshumacji zwłok. Ciało pustelnika wyglądało tak jak w chwili śmierci, nie wykazywało żadnych objawów rozkładu. Wydawało się, że o. Charbel śpi. Tajemniczy płyn nieustannie wydzielający się z ciała całkowicie skorodował metalową trumnę i przedziurawił marmurowy grobowiec. Po umyciu ciało o. Charbela przez kilka dni było wystawione na widok publiczny, a późnej złożone do grobowca i zacementowane. Tego roku odnotowano rekordową liczbę uzdrowień. Klasztor w Annaya stał się celem pielgrzymek, nie tylko dla chrześcijan, ale również dla muzułmanów.
Ciało świętego było giętkie, w nienaruszonym stanie, ale zanurzone w tajemniczym płynie, który się z niego nieustannie wydobywał. Różnymi sposobami próbowano powstrzymać wydzielanie płynu, ale bezskutecznie. Ciało w ciągu 17 lat było 34 razy badane przez naukowców. Stwierdzili oni, że ciało o. Charbela zachowuje się w nienaruszonym stanie, wydzielając tajemniczy płyn dzięki interwencji samego Boga.
W 1965 roku, pod koniec Soboru Watykańskiego, o. Charbel został beatyfikowany przez papieża Pawła VI, a 9.10.1977r. został kanonizowany na placu Św. Piotra w Rzymie. Kilka miesięcy przed kanonizacją ciało zaczęło się wysuszać.
Od tej pory miliony pielgrzymów przybywają do grobu Świętego Pustelnika, gdzie dokonują się cudowne uzdrowienia duszy i ciała, nawrócenia liczone w tysiące. 10% uzdrowień dotyczy osób nieochrzczonych (muzułmanów, druzów).
Tajemnicza postać na fotografii
Nikt za życia o. Charbela nie sfotografował go ani nie namalował jego portretu. Nikt poza braćmi zakonnymi nie widział jego twarzy. 8 maja 1950 roku stała się rzecz niezwykła. Kilku misjonarzy maronitów zrobiło sobie grupowe zdjęcie przed pustelnią o. Charbela. Po wywołaniu fotografii okazało się, że znalazła się na niej dodatkowa, tajemnicza postać, mnich z białą brodą w kapturze.
Dopiero starsi zakonnicy rozpoznali w niej o. Charbela. Fotografia ta stała się wzorem dla wszystkich portretów, również tych wywieszonych na Placu Św. Piotra podczas beatyfikacji i kanonizacji.
Libanka – Pani Nouhad Al Chami
Współcześnie wyjątkowo osobliwy cud dokonany za wstawiennictwem św. Charbela wydarzył się w Libanie i dotyczył Libanki p. Nouhad Al Chami, matki dwanaściorga dzieci. 9 stycznia 1993r., gdy Nouhad miała 59 lat, dostała udaru mózgu z powodu niedrożności tętnic szyjnych, co spowodowało paraliż lewej połowy ciała. Miała ogromne trudności z mową, odżywiana była tylko za pomocą sondy. Szanse powodzenia operacji tętnic były według chirurgów minimalne. 18 stycznia została ze szpitala wypisana w stanie ciężkim, który ciągle się pogarszał.
Jej najstarszy syn udał się do klasztoru Annaya i tam prosił Św. Charbela o uzdrowienie matki. Nouhad natomiast w domu gorąco modliła się do Maryi o uzdrowienie. Przed jej łóżkiem na komodzie stała figura Matki Bożej, do której cały czas modliła się. 22 stycznia kiedy zasnęła, miała dziwny sen. Śniła, że przy jej łóżku pojawili się dwaj mnisi Św. Charbel ze Św. Maronem w otoczeniu wielkiego światła. Jeden z mnichów powiedział: Jestem Św. Charbel, przyszedłem Cię zoperować. Przestraszona Nouhad Al Chami powiedziała do Matki Bożej, z figury której biła jasność: Maryjo, On przyszedł mnie zoperować, a nie ma nawet narzędzi chirurgicznych.
Tymczasem święty rozpoczął operację bez znieczulenia. Chora czuła jego palce przecinające jej żyły i doznała silnego bólu, ale nie mogła ani krzyczeć ani bronić się. Na koniec drugi mnich, który okazał się Św. Maronem, poprawił jej poduszkę za plecami, pomógł usiąść na łóżku. Następnie podał jej szklankę wody. Powiedziała mu, że nie może pić normalnie bez słomki, bo ma sparaliżowany język. Zakonnik zapewnił ją, że jest już zdrowa. Powiedział: zoperowaliśmy Cię. Możesz chodzić, jeść, pić, pracować. Obaj zakonnicy zniknęli w tajemniczym świetle. Kiedy sen skończył się, Nouhad obudziła się. Ze zdziwieniem zobaczyła, że siedzi dokładnie tak, jak we śnie i zorientowała się, że może normalnie poruszać lewą ręką i nogą, jej paraliż ustąpił. Wstała sama, bez problemu zaczęła chodzić po pokoju. W łazience w lustrze zobaczyła, że po obu stronach szyi ma 12 cm długości rany pooperacyjne ze szwami (4 po prawej i 3 po lewej stronie), z których zwisały końcówki czarnych nici chirurgicznych. Szyja i koszula nocna były splamione krwią. Zrozumiała, że to co przeżyła było realne, chociaż nadzwyczajne i nieprawdopodobne. Po wschodzie słońca cała rodzina pojechała do klasztoru opowiedzieć o cudzie i podziękować Św. Charbelowi.
Następnego dnia zgłosiła się do lekarzy, którzy ze zdumieniem stwierdzili uzdrowienie. Tak perfekcyjnie założonych szwów nigdy nie widzieli. Wiadomość o cudownym uzdrowieniu odbiła się głębokim echem w środkach masowego przekazu, w całym Libanie. Ludzie tłumnie przybywali do jej domu, aby naocznie przekonać się o cudzie. Proboszcz i lekarz rodziny poradzili jej, aby wraz z rodziną przeniosła się w inne, nieznane miejsce. Przeniosła się więc do syna. Tymczasem we śnie znowu ukazał jej się św. Charbel: Zoperowałem Cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi oddaliło się od Boga, przestali się modlić, przystępować do sakramentów, żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Proszę Cię, abyś uczestniczyła 22 dnia każdego miesiąca we mszy św. w klasztorze Annaya. Na pamiątkę twojego uzdrowienia, do końca ziemskiego życia, w każdy pierwszy piątek miesiąca oraz 22 dnia każdego miesiąca, twoje rany pooperacyjne będą krwawić.
Orędzia Świętego Charbela za pośrednictwem inżyniera elektronika
Św. Charbel przekazuje swoje orędzia za pośrednictwem Raymonda Nadera, inżyniera elektronika, który jest dyrektorem katolickiej stacji telewizyjnej. Nader jest katolikiem, maronitą, zawsze poszukiwał głębszego życia wiarą i modlitwą. Od czasu do czasu późnym wieczorem oddalał się do jednego z pobliskich klasztorów, wyposażony w Biblię i świece, zgłębiał Pismo i szukał Boga w kontemplacji.
9 listopada 1994r., w przeddzień swoich 33 urodzin, wybrał klasztor w Annaya, gdzie 23 lata spędził Św. Charbel. W trakcie medytacji przeżył głębokie doznanie mistyczne, został przeniesiony w inny wymiar. Znalazł się w wielkim świetle. Czuł jakąś obecność obok siebie. Stracił naturalne zmysły, zyskał inne, kontemplował cudowne światło, które tysiące razy przewyższało światło słońca, było łagodne i delikatne, w które można było wpatrywać się bez zmęczenia się jego intensywnością i pięknem.
To co przeżył wydawało mu się kilkoma minutami, a trwało w rzeczywistości 4 godziny. W drodze powrotnej, gdy przechodził obok figury Św. Charbela, stojącej na dziedzińcu klasztoru, poczuł silne pieczenie na lewym ramieniu. W samochodzie zobaczył 5 palców, jakby jakaś dłoń odcisnęła się na jego ramieniu. Ślad był otoczony czerwoną obwódką, jakby znakowany ogniem. Lekarze stwierdzili, że jest to oparzenie 2 i 3 stopnia, jednak ma kolor czerwony nietypowy dla oparzenia. Nader nie odczuwał jednak bólu. To znamię zagoiło się samorzutnie w ciągu 5 dni. Od tamtego czasu ponownie pojawia się za każdym razem, kiedy Św. Charbel powierza Naderowi jakieś przesłanie do ogłoszenia światu.
Podczas wspomnienia Świętego Charbela, 28 lipca 1995 r. Raymond Nader przeżył nowe nadzwyczajne doświadczenie. Na końcu procesji do klasztoru Annaya zobaczył starego zakonnika, którego nie znał. Kiedy zbliżył się do niego, nagle zanikła wszelka wrzawa, ale w głowie Raymonda Nadera zaczął rozbrzmiewać głos nieznajomego zakonnika, który zaczął przekazywać mu orędzia. Orędziom zawsze towarzyszy chwilowe pojawienie się znaku na ramieniu Raymonda Nadera. Są one wezwaniem do pokuty, modlitwy, miłości bliźniego w celu budowania cywilizacji miłości.
Obecnie za wstawiennictwem Świętego Charbela mają miejsce liczne cudowne uzdrowienia i nawrócenia, idące w dziesiątki tysięcy. Mnich za życia niewiele znany, obecnie na całym świecie jest otaczany coraz większym kultem, gdyż dzięki Jego wstawiennictwu ludzie odzyskują zdrowie duszy i ciała. Stał się naszym patronem, który oręduje skutecznie za nami u Boga.
Świadectwa
Uzdrowienie Janiny
Z całego serca pragnę podziękować Świętemu Charbelowi za uzdrowienie z żylaków i zoperowanie zakrzepów. Moje obrzęki i ciężkość nóg od kilku lat nie były leczone. W lipcu 2016 r. bóle, obrzęki i palenie całych kończyn były tak silne, że trudno było wytrzymać. Maści i tabletki nie pomagały – tylko chwilowo. Po badaniu USG z dn. 8.09.2016 r. (wynik w załączeniu) chirurg zaproponował operację. Szukałam pomocy u kolejnych lekarzy, ale ich opinia była podobna – operacja.
W ostatni czwartek listopada byłam na Mszy Świętej z relikwiami Świętego Charbela. Po Mszy Świętej poprosiłam o. Zygmunta Kwiatkowskiego SJ o namaszczenie olejem Świętego Charbela. Córka poleciła mi odmawiać nowennę do Świętego Charbela i olejem Świętego Charbela posmarować zakrzepy (te widoczne grona) i najbardziej bolące miejsca. 3 grudnia 2016 r. na roratach poczułam dziwny ból, jakby trzy cięcia nożem pod kolanem, gdzie były usytuowane grona z zakrzepami. Badanie USG 7.12.2016 r. w Łodzi u prof. Stefańczyka wykazało, że nie ma choroby żylnej (wynik w załączeniu).
Nogi teraz nie puchną, nie bolą, mogę biegać, a miałam wielkie trudności aby dłużej stać. Bolały mnie również kolana, teraz nie odczuwam żadnych bóli. Dziękuję Ci Święty Ojcze Charbelu.
Janina
Podpis Świętego Charbela
Święty Szarbel był dla mnie całkiem nieznany, dopóki w niezwykły sposób nie wkroczył w życie naszej rodziny
W wigilię święta Miłosierdzia Bożego 2015 roku odbywaliśmy z żoną rekolekcje w naszej wspólnocie neokatechumenalnej. Dzieci zostały w domu pod opieką. W sobotę, w czasie rekolekcji, usłyszałem od katechisty słowa, które okazały się dla mnie bardzo znaczące: „Gdybyś miał ducha Jezusa Chrystusa i stałoby się coś trudnego w twoim życiu straciłbyś pracę, okradliby cię itp. wyszedłbyś stąd, mówiąc: »Chwała Ci, Panie Jezu. Dziękuję ci za to, bo Ty czynisz dla mnie coś nowego«”. Z tymi słowami wyszliśmy na przerwę po katechezie. Zadzwoniła wtedy moja córka, Ania, która zaczęła chaotycznie tłumaczyć, że nasz syn, Paweł, nie oddycha. Szybko wsiedliśmy do samochodu. Po drodze dowiedzieliśmy się, co się stało. Otóż Paweł bawił się w kopcu piasku za domem, kopiąc w nim tunele. Kiedy Ania wołała młodsze dzieci na obiad, przyszły wszystkie ż wyjątkiem Pawła. Ten został, bawiąc się dalej w najlepsze. Wychodząc z tej „piaskownicy”, przewrócił się i tyłem wpadł w jeden z tuneli. Momentalnie piasek zawalił się na niego tak, że wystawały tylko nieznacznie jego stopy. Zaniepokojona Ania zaczęła szukać chłopca. Przechodziła obok piasku kilka razy, szukając Pawła tam, a potem u sąsiadów i w domu babci. Wszyscy byli już na obiedzie, a Pawła nadal nie było. Po dobrych kilku minutach Ania spostrzegła wystające z piasku stopy chłopca. Natychmiast zaczęła wzywać pomocy. Sąsiad, który pracował niedaleko i który zazwyczaj miał włączone głośne maszyny, zrobił sobie akurat przerwę i czym prędzej przybiegł, słysząc krzyk. Oboje z Anią zaczęli wyciągać Pawła z piasku. Zanim goznaleźli i wyciągnęli, minęło ok. 17 minut. Dopiero wtedy sąsiad zaczął robić chłopcu sztuczne oddychanie. Niestety, bez rezultatu.
Przyjechała karetka. Lekarze podłączyli Pawła do respiratora i helikopterem przetransportowali go do Poznania. Pamiętam, jak przed startem lekarz zasugerował, żebyśmy pożegnali się z synem. W szpitalu wszyscy twierdzili, że stan chłopca jest krytyczny. Nie dawano nam cienia nadziei na jego wyleczenie. Po tygodniu próbowano odłączyć go od respiratora, ale Paweł nie podejmował samodzielnie czynności oddychania.
Dla mnie było ważne również to, co Pan Bóg z nami robił w tym czasie, a konkretnie ze mną. Mianowicie gdy Paweł wciąż leżał na intensywnej terapii w szpitalu, my przechodziliśmy intensywną terapię duchową u Maćka i Gosi – gościnnego małżeństwa, w domu, którego zatrzymaliśmy się z żoną. Pierwszego dnia poszliśmy na Eucharystię, choć, przyznaję, że nie chciałem na Nią pójść. Powiedziałem do Maćka, że mi syn umiera, a on na to: „A czym ty się przejmujesz? Przecież Chrystus zmartwychwstał!”. I kilka razy to później powtarzał. Strasznie mnie to denerwowało. Ja mam poważny problem, a on mi z jakąś teologią wyjeżdża! Ta sytuacja obnażyła całą moją niewiarę. W tym czasie za Pawła modliło się bardzo wiele osób: cała jego szkoła, nasza wspólnota, wspólnoty w Poznaniu, Kaliszu i Łodzi.
Wstawałem rano i czułem, że modlitwa tych ludzi mnie podnosi. Zacząłem uczyć się wiary.
W tym czasie ks. Łukasz, odpowiedzialny za naszą kaliską wspólnotę, stwierdził, że trzeba wybrać jednego świętego, który będzie się wstawiał za Pawłem. Zdecydowaliśmy, że to musi być św. Szarbel.
Modliliśmy się często przy Pawle z nadzieją, że Bóg przywróci mu zdrowie. Mówiliśmy do niego, czytaliśmy mu, robiliśmy wszystko tak, jakby był przytomny. Mogliśmy zostawać w szpitalu tylko do godz. 20. Dzień przed przyjazdem ks. Łukasza do Poznania bardzo się pokłóciłem z panią doktor, która prowadziła mojego syna. Lekarka ta powiedziała, że jeśli Paweł w ogóle z tego wyjdzie, to będzie jak roślinka. To mnie bardzo mocno wzburzyło.
Zbulwersowany tym, co usłyszałem, przyjechałem wyżalić się do Maćka. Opowiadałem mu o całym zajściu, oczekując współczucia, ale on wziął mnie na bok, mówiąc: „Słuchaj, Przemek, jeśli ona ci mówi, że on umrze, to pewnie tak będzie. Ty musisz pokazać rodzinie, że wierzysz i że to jest dla twojej rodziny dobro od Boga. Weź się w garść”. Pamiętam, że noc po tej rozmowie była czasem wielkiego zmagania się z Bogiem. Czułem się jak Abraham, który stoi przed decyzją oddania swojego jedynego syna Bogu, przed złożeniem go w ofierze na górze Moria (zob. Rdz 22). Nad ranem przyszedł pokój.
Zgodziłem się oddać Pawła Bogu, jeśli On faktycznie chce go zabrać do siebie. Zacząłem myśleć o pogrzebie i wszystko planować.
Zazwyczaj mogliśmy przychodzić do Pawła o godz. 13, ale tego dnia lekarka zadzwoniła do nas ok. dziewiątej, prosząc, byśmy przyjechali do szpitala. Byłem przekonany, że to już koniec. W tym czasie przyjechał ks. Łukasz z olejem św. Szarbela i namaścił mojego syna.
Po godzinie Paweł się obudził! Cały czas powtarzał: „Tato, on tam jest!”, pokazując gdzieś na ścianę. Widział św. Szarbela.
Badania lekarskie wykazały, że Paweł jest zdrowy! Chwała za to Panu, który obdarzył nas nim na nowo przez wstawiennictwo św. Szarbela.
Dziś Paweł ma 11 lat i jest normalnym dzieckiem. Jedyny znak, który pozostał mu po całym tym wydarzeniu, to tajemniczy ślad z tyłu głowy, jakby mu ktoś robił tam operację. Czasem myślę, że to św. Szarbel zostawił tam swój „podpis”.
Źródło:
Miłujcie się! nr 4/2016
Jesienią 2014 roku mój tata został skierowany na badania, w wyniku których padła diagnoza lekarza pulmonologa, że jest to nowotwór płuc. Z uwagi na wiek i liczne schorzenia dalsza diagnoza pozostawała pod znakiem zapytania, organizm był zbyt słaby. Dlatego lekarz zdecydował o powtórnym wykonaniu badania tomografem komputerowym za około 4 miesiące. Badanie to miało pokazać, jak rozwijają się zmiany na płucach – na ile stan jest stabilny, a na ile zmiany się powiększają.
Postawiona diagnoza była dla naszej rodziny dużym ciężarem. W sytuacji zdrowotnej mojego taty trzeba liczyć się z każdą ewentualnością związaną z pogorszeniem zdrowia, jednak słowo nowotwór zabrzmiało jak wyrok. Sam chory przyjął to z trudem, nie chciał o tym rozmawiać. Od początku choroby całą naszą rodziną zaczęliśmy więcej modlić się w intencji zdrowia mojego taty.
W tym czasie u oo. Jezuitów rozpoczęły się msze za wstawiennictwem Św. Charbela. Sama czytałam trochę o tym swiętym i zrodziło się we mnie jakieś wewnętrzne przekonanie, żeby zaprosić tatę do osobistej modlitwy właśnie za wstawiennictwem Św. Charbela. Dałam mu obrazek świętego, opowiedziałam o samym świętym i tata rzeczywiście zaczął się w ten sposób modlić. Kolejnym dobrym natchnieniem, które powoli zaczęło we mnie dojrzewać, była myśl, że może tata będzie chciał przyjechać na czwartkową Mszę sw. z modlitwą za wstawiennictwem Św. Charbela. Chory nawet ucieszył z takiej możliwości. Pod koniec Mszy Św. o. Kwiatkowski namaścił mojego tatę olejami Św. Charbela i wraz z osobami ze wspólnoty modliliśmy się nad nim. Z nadzieją na to, że choroba została zawierzona Bogu wróciliśmy do domu.
Kiedy zostało wykonane powtórne badanie tomografem komputerowym okazało się, że w płucach nie ma zmian, które były poprzednio. Nic, ani śladu jakiegokolwiek nacieku.
Chwała Bogu, że troszczy się o każdego, kto pokłada w Nim nadzieję. Młody, czy osoba starsza, tak jak mój tata – każdy jest ważny dla Boga.
Ania
Mam na imię Ewa. Jestem rencistką, mam 61 lat. Od 2009 r. należę do wspólnoty W Sercu Jezusa, a od 2003 r. jestem członkiem Legionu Małych Dusz Serca Jezusa.
W 2001 r. zdiagnozowano u mnie nowotwór – mięsaka, w tym też roku przeszłam pierwszą operację a następnie prawie co roku kolejnych sześć, w tym też amputację lewej piersi. W 2013 r. z prawej strony wykryto u mnie raka piersi – oznaczonego jako G3. Przeszłam dwie operacje, amputację piersi prawej i kolejną – wycięcie węzłów chłonnych, w tym na 13 wyciętych węzłów, w 10 stwierdzono przerzuty raka.
Poczułam się niepewnie. Pomyślałam: „Jak to, po tylu latach uczestnictwa w Mszach Świętych o uzdrowienie w Łodzi, do jednego nowotworu złośliwego (mięsaka) otrzymałam jeszcze kolejnego raka?” Wtedy Pan mi odpowiedział. Na spowiedzi kapłan za pokutę kazał mi otworzyć Pismo Święte. Przyszłam do domu i otworzyłam na Liście Św. Pawła do Filipian 1, 21-26:
„Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. A jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem co wybrać. Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej. Lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza. A to wiem na pewno, że pozostanę przy życiu i będę z wami wszystkimi, abyście robili postępy i radowali się w wierze. Żebyście we mnie mieli powód do wielkiej chwały w Jezusie Chrystusie, gdy do was znowu przybędę.” (Flp 1, 21-26)
Kilka razy upewniał mnie Pan, co do mojej przyszłości. Poprzez „Orędzie Miłosiernej Miłości do Małych Dusz”, gdzie upewniał mnie, że „jeszcze mnie tu potrzebuje”. Ostatnio w 2015 roku podczas czuwania przed zesłaniem Ducha Świętego w kościele o. Jezuitów w Łodzi odbyła się tam modlitwa z nałożeniem rąk, w której mieliśmy powierzyć to co nas przytłacza. Ja powierzyłam swoje dolegliwości. Kobieta, która się modliła nade mną przekazała mi słowo, że Pan będzie leczył moje choroby. Teraz żyję wiarą w Słowo Pana, nie bardzo się nawet dziwiąc, że po naświetleniu i chemioterapii mam dobre wyniki. Prześwietlenie (PET) również nie wykazało żadnych zmian i właściwie czuję się dobrze – chociaż słabo.
Myślę o tym, by te darowane lata były owocne i potrzebne dla innych. Dziękuję Panu, że okazał „moc Swego ramienia” w moim życiu. Dziękuję też, że nie trzymał mnie w niepewności, umacniając moją nadzieję.
– Chwała Panu!!!
Ewa
Mam na imię Wiesława, należę do wspólnoty W Sercu Jezusa. W lipcu 2014 r. byłam na pielgrzymce w Libanie. Moim głównym celem było odwiedzenie miejsc związanych ze Św. Charbelem. Byłam szczęśliwa, że miałam możliwość modlitwy i uczestnictwa we Mszy Świętej przed grobem Świętego w klasztorze Annaya i w miejscu jego urodzenia. Przed wyjazdem do Libanu moja znajoma Jadwiga poprosiła mnie o przywiezienie jej oleju Św. Charbela. Kilkakrotnie dzwoniła, abym tylko nie zapomniała o tym.
Po moim powrocie nie mogłyśmy się spotkać, ale na przełomie października i listopada okazało się , że jej mąż Leszek ma udar, na skutek czego został lewostronnie sparaliżowany. Pojechałam więc z tym olejem do Szpitala im. Kopernika na oddział udarowy, namaściłam Leszka olejem Św.Charbela i poprowadziłam modlitwę o uzdrowienie za wstawiennictwem Św. Charbela. Zaraz po rozpoczęciu modlitwy Leszek powiedział, że czuje gorąco w sparaliżowanej ręce, które utrzymywało się do końca modlitwy.
Po południu tego samego dnia ( w 3-ej dobie po udarze) Leszek samodzielnie stanął na nogi. Obecnie jest całkowicie samodzielny, chodzi, sam prowadzi auto. Chwała Panu!
Wiesia
Wydarzenie to miało miejsce zimą. Przyszłam na czwartkowe spotkanie naszej wspólnoty. Msza Święta już się skończyła, wierni podchodzili do relikwii Świętego Charbela. Nie znałam tego Świętego. Tego dnia po pracy byłam bardzo zmęczona, usiadłam w ławce i modliłam się ze wszystkimi. Widząc, jak inni podchodzą do relikwii Świętego Charbela pomyślałam – nie będę podchodziła do Ciebie, bo w czym mógłbyś mi pomóc? Dalej z zamkniętymi oczami siedziałam w ławce i modliłam się. Nagle w mojej głowie usłyszałam głos. – Czy wyłączyłaś grzejnik? – Czy wyłączyłaś grzejnik w pracy? W tym momencie otworzyłam oczy. Intensywnie zaczęłam myśleć – co robiłam wychodząc? Po chwili wyszłam z kaplicy i zadzwoniłam do koleżanki, ta stwierdziła, że nie wyłączała grzejnika. Podjęłam szybką decyzję, że wracam do pracy, aby sprawdzić. Byłam bardzo zdenerwowana, cały czas słyszałam ten głos w głowie.
Dojechałam bardzo szybko, wszystkie połączenia mi pasowały. Gdy byłam prawie na miejscu ogarnął mnie strach i niepewność. – Jak ja tam wejdę, skoro jest już tak późno? Poprosiłam aniołów o opiekę, aby byli blisko mnie. W momencie otwierania drzwi już nie byłam sama, już się nie bałam. Weszłam do środka i zobaczyłam rozżarzony i niewyłączony grzejnik. Odetchnęłam z ulgą – nic nie płonie. Obraz tego grzejnika do dzisiejszego dnia mam przed oczami. Pomyślałam, że może nic by się nie stało, ale grzejnik nie był pierwszej młodości. W pracy jest dużo książek i papierów, a skoro dostałam taką myśl, to byłam pewna, że muszę tam wrócić. Najciekawsze jest to, że ja od razu wiedziałam, że jest to głos Świętego Charbela, nie potrafię jednak wyjaśnić dlaczego. W drodze powrotnej do domu czułam ogromną radość. Dziękowałam Mu, że mógł mi pomóc, przepraszałam za zwątpienia.
Od tego wydarzenia staram się zawsze podchodzić do relikwii Świętego Charbela prosząc o łaski i wstawiennictwo u Boga. Jeżeli w takiej sprawie mógł mi pomóc, to jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy. Kupiłam książkę o tym świętym i pragnę coraz więcej o nim się dowiedzieć.
– Chwała Panu!
Obejrzyj film: Święty Charbel
Odpraw 9 dniową nowennę do św. Szarbela z litanią w dowolnej intencji, lub w intencji o ochronę duchową od koronawirusa dla siebie i swoich bliskich z rodziny bliższej i dalszej oraz zniszczenie tego wirusa w naszej ojczyźnie.
(tuż przed snem)
Nowenna i Litania do św. Szarbela
Litania do św. Szarbela NOWENNA DO ŚWIĘTEGO CHARBELA
NOWENNA DO ŚWIĘTEGO CHARBELA
Dzień I
O cudowny Święty Charbelu, z którego nieskazitelnego ciała, które przeciwstawiło się zepsuciu, promieniej woń Niebieska, przyjdź na mój ratunek i udziel mi od Boga łaski, której potrzebuję (wymienić łaskę). Amen.
Święty Charbelu módl się za mnie.
O Panie, który obdarzyłeś Świętego Charbela łaską wiary, błagam byś obdarzył mnie za Jego pośrednictwem Boską łaską życia zgodnie z Twoimi przykazaniami i Biblią. Chwała Bogu na wieki wieków. Amen.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień II
Święty Charbelu, męczenniku życia zakonnego, który doświadczył cierpienia i którego Pan Jezus uczynił świecącym znakiem, uciekam się do Ciebie i proszę za Twoim pośrednictwem o łaskę (wymienić łaskę). Zawierzam Tobie. Amen.
Święty Charbelu, wazo wonności wstaw się za mną.
Boże pełen dobroczynności, który nagrodziłeś Charbela mocą sprawiania cudów, miej miłosierdzie nade mną i obdarz mnie tym, o co proszę za Jego pośrednictwem. Tobie chwała na wieki. Amen.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień III
Umiłowany Święty Charbelu, który świecisz jak jasna gwiazda na niebie kościoła, oświeć moją drogę i umocnij moją nadzieję. Ciebie proszę o łaskę (wymienić łaskę). Proś o to ukrzyżowanego Jezusa, którego nieustannie czcisz. Amen.
O Święty Charbelu, przykładzie cierpliwości i ciszy, wstaw się za mną.
O Panie Jezu, który uświęciłeś Świętego Charbela i pomogłeś Mu dźwigać Jego krzyż daj mi odwagi, bym dźwigał życiowe trudy z cierpliwością i posłuszeństwem Twej Boskiej woli za wstawiennictwem Świętego Charbela. Tobie chwała na wieki. Amen. Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień IV
Czuły Ojcze Charbelu do Ciebie się uciekam. Ufność w Tobie przepełnia moje serce. Mocą Twojego wstawiennictwa u Boga oczekuje łaski, o którą proszę (wymienić łaskę). Okaż mi po raz kolejny swoje serce. Święty Charbelu, ogrodzie cnót, wstaw się za mną. Boże, który udzieliłeś Świętemu Charbelowi łaski Twego podobieństwa, udziel mi łaski wzrastania w cnotach chrześcijańskich i miej miłosierdzie nade mną, bym mógł sławić Cię do końca. Amen. Tobie chwała na wieki. Amen. Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień V
Święty Charbelu umiłowany przez Boga, oświeć mnie, pomóż mi i naucz mnie, co jest miłe Bogu. Pospiesz na mój ratunek. Czuły Ojcze, błagam, byś prosił Boga o tę łaskę (wymienić łaskę). Święty Charbelu, przyjacielu Ukrzyżowanego, wstawiaj się za mną. Boże usłysz moją prośbę za pośrednictwem Świętego Charbela.
Ocal moje biedne serce i daj mi pokój. Uspokój niepokój duszy mojej.
Tobie chwała na wieki.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień VI
Święty Charbelu, potężny pośredniku, proszę Cię o spełnienie łaski, której potrzebuję (wymienić łaskę). Jedno Twoje słowo wystarczy, by Jezus mi przebaczył, by się nade mną zmiłował i by obdarzył mnie tym, o co proszę.
O Święty Charbelu, radości nieba i ziemi, wstaw się za mną.
Boże, który wybrałeś Świętego Charbela, by bronił nas, udziel nam przez swą Boską moc tej łaski, (wymienić łaskę) bym Cię sławił/a do końca. Amen.
Tobie chwała na wieki.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień VII
Święty Charbelu, kochany przez wszystkich, pomocniku potrzebujących, mam niezachwianą wiarę w Twoje pośrednictwo przed Bogiem. Udziel mi tej łaski (wymienić łaskę).Święty Charbelu, gwiazdo, która doradzasz zagubionym, wstaw się za mną. Boże me liczne grzechy utrudniają otrzymanie Twych darów. Udziel mi łaski żalu za grzechy. Odpowiedz mi za pośrednictwem Świętego Charbela, powróć radość do mego smutnego serca i udziel mi tego, o co proszę. Jesteś wcieleniem łaski i chwały. Tobie chwała na wieki. Amen.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień VIII
Święty Charbelu, kiedykolwiek widzę Cię klęczącego na trzcinowej macie, poszczącego, odmawiającego sobie wszystkiego i pochłoniętego wzywaniem Boga moja nadzieja i wiara w Ciebie rośnie. Błagam Cię o pomoc w otrzymaniu łaski, o którą proszę (wymienić łaskę). Święty Charbelu pochłonięty Bogiem, wstawiaj się za mną. Jezu najspokojniejszy, który wzniosłeś Charbela do biblijnej perfekcji, uroczyście proszę Cię udziel mi łaski, bym życie przeżył/a zgodnie z Twoimi życzeniem. Kocham Cię Boże, Wybawco mój. Amen. Tobie chwała na wieki.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Dzień IX
Święty Ojcze Charbelu, zbliżam się do końca nowenny. Moje serce żywi się modlitwą do Ciebie. Mam wielką nadzieję, że otrzymam od Jezusa łaskę, o którą prosiłem/łam za Twoim pośrednictwem. Żałuję i obiecuję nigdy więcej nie popaść w grzech. Proszę spełnij mą prośbę (wymienić prośbę). Święty Charbelu ukoronowany Glorią wstaw się za mną. Panie, Ty słuchałeś modlitw Świętego Charbela i udzieliłeś Mu łaski jedności z Tobą, miej nade mną miłosierdzie w chwili rozpaczy. Ocal mnie od zła, którego nie jestem w stanie dźwigać.
Tobie chwała i wdzięczność na wieki wieków. Amen.
Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu
Litania do św. Szarbela
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, Królowo Pustelników, módl się za nami.
Święty Szarbelu,
Święty Szarbelu, żyjący cudzie BOGA, umocnij naszą wiarę.
Święty Szarbelu, bohaterze pobożności, miłości i wiary,
Święty Szarbelu, czyste źródło zaspokajające wszelkie pragnienie,
Święty Szarbelu, lekarstwo uzdrawiające duszę i ciało,
Święty Szarbelu, hojny Dawco przepełniający wszystko,
Święty Szarbelu, Pustelniku zdumiewającymi cudami słynący,
Święty Szarbelu, wzgarcicielu wszelkich bogactw tego świata,
Święty Szarbelu, Baranku pokorny z sercem pełnym współczucia,
Święty Szarbelu, aromacie drogocenny przenikający świat,
Święty Szarbelu, wielki Sługo Najświętszego Sakramentu i Najświętszej Maryi Panny,
Święty Szarbelu, przykładzie pobożności, zdumiewający dwugodzinnym dziękczynieniem po przyjęciu Ciała Chrystusa,
Święty Szarbelu, hojny Dawco napełniający Błogosławieństwami stworzenia,
Święty Szarbelu, wonne kadzidło cedrów Libanu,
Święty Szarbelu, światło oświecające Kościół Boży,
Święty Szarbelu, światłości wspaniała, którego grób przez 40 dni nadziemskim blaskiem jaśniał,
Święty Szarbelu, wdzięczny powierniku wysłuchujący próśb wiernych,
Święty Szarbelu, niewinny i posłuszny ponad wszelką chwałę,
Święty Szarbelu, biedaku kochający i przyjmujący z miłości każde cierpienie,
Święty Szarbelu, głosie wołający i budzący sumienia,
Święty Szarbelu, doskonały wzorze dany ludzkości naszego stulecia,
Święty Szarbelu, Aniele w naturze człowieka,
Święty Szarbelu, bezcenny klejnocie zakonów,
Święty Szarbelu, skarbie nasz i wieczna chlubo,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K.: Módl się za nami święty Szarbelu.
W.: Abyśmy się stali godnymi obietnic Pana Chrystusowych.
Módlmy się: Boże, Ty świętego Szarbela, kapłana i pustelnika, porwałeś i zraniłeś pięknością Swojego Oblicza już tu na ziemi, przez co stał się mocarzem ducha i heroicznym wzorem modlitwy oraz pokuty. Dzięki Kościołowi, Mistycznemu Ciału Chrystusa był w nieustannym zjednoczeniu ze swoim Panem i z ludźmi, poprzez okazywane im miłosierdzie. Spraw, prosimy, abyś za jego wstawiennictwem zaszczepił w nasze serca zrozumienie dla ważności życia duchowego, pragnienie zadośćuczynienia oraz tego, co jest konieczne dla naszego uświęcenia i zbawienia, ponieważ nie potrafimy go tak doskonale naśladować w samotności, umartwieniu i sposobach uświęcania się. Amen.
Modlitwa: Święty Ojcze Charbelu, który wyrzekłeś się przyjemności światowych i żyłeś w pokorze i ukryciu w samotności eremu, a teraz przebywasz w chwale nieba, wstawiaj się za nami. Rozjaśnij nasze umysły i serca, utwierdź wiarę i wzmocnij wolę. Rozpal w nas miłość Boga i bliźniego. Pomagaj w wyborze dobra i unikania zła. Broń nas przed wrogami widzialnymi i niewidzialnymi i wspomagaj w naszej codzienności. Za Twoim wstawiennictwem wielu ludzi otrzymało od Boga dar uzdrowienia duszy i ciała, rozwiązania problemów w sytuacjach po ludzku beznadziejnych. Wejrzyj na nas z miłością, a jeżeli będzie to zgodne z wolą Bożą, uproś nam u Boga łaskę, o którą pokornie prosimy, a przede wszystkim pomagaj nam iść codziennie drogą świętości do życia wiecznego. Amen.
Dziękuję za uwagę
ks. Karol 🙂