Temat: „Koronawirus i produkcja zwierzęca”
Celem dzisiejszej lekcji będzie zapoznanie się z informacjami dotyczącymi sytuacji zaistniałej w wyniku rozprzestrzeniającego się po całym świecie zakażenia koronawirusem.
Zapoznaj się z treścią dotyczącą dzisiejszego tematu i przepisz do zeszytu poniższe punkty jako notatkę z dzisiejszej lekcji.
- Skutki koronawirusa w aspekcie produkcji zwierzęcej.
- Z jakimi problemami boryka się rynek drobiu i jaj?
- Produkcja bydła mlecznego, czy jest opłacalna?
Produkcja zwierzęca, podobnie jak cała krajowa gospodarka, od miesiąca próbują dostosować się do sytuacji zaistniałej w wyniku rozprzestrzeniającego się po całym świecie zakażenia koronawirusem.
Wprowadzane z dnia na dzień coraz bardziej restrykcyjne ograniczenia w przemieszczaniu się ludzi, obowiązkowa kwarantanna, zamknięcie galerii i przedsiębiorstw typu restauracje, hotele i bary oraz istotne zmiany w zapotrzebowaniu klientów na określone rodzaje produktów żywnościowych, szczególnie tych o przedłużonym terminem przydatności do spożycia, zmuszają hodowców zwierząt do przygotowania innego profilu produktów oraz zmiany systemu ich dystrybucji.
Skalę problemu komplikuje wywołany epidemią brak rąk do pracy. Potęguje go powrót do domu pracowników sezonowych z zagranicy, wyłączenia ludzi podejrzanych o zakażenie koronawirusem oraz odsyłanych na obowiązkową kwarantannę. Objęcie kwarantanną rolników lub pracowników obsługujących fermy niesie za sobą poważne konsekwencje.
Załamała się też logistyka. Polskie zwierzęta, jaja, mleko i mięso oraz ich przetwory są eksportowane w ograniczonym zakresie. Ograniczenia w transporcie międzynarodowym stanowią poważne zagrożenie dla płynnej realizacji eksportu, tym bardziej, że spada światowy popyt na żywność, a coraz więcej krajów zachęca swoich mieszkańców do kupowania żywności wyprodukowanej we własnym kraju. Znaczący spadek eksportu do naszych głównych odbiorców (Niemcy, Francja, W. Brytania) spowodował, że od kilku tygodni – zamiast do zagranicznych odbiorców – towar trafia do magazynów!
Nie rzadko brakuje kierowców cystern odbierających mleko od producentów. Zamykanie kolejnych zakładów pracy lub ich oddziałów zakłóca sprawne funkcjonowanie dotychczasowego systemu produkcji zwierzęcej. Załamanie się produkcji przyczynia się do utraty płynności finansowej producentów, transportu i handlu. Sytuację może dodatkowo skomplikować prawdopodobne pojawienie się na polskim rynku tanich produktów pochodzenia zwierzęcego z zagranicy.
Jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce jeszcze przez kilka miesięcy, a nic nie wskazuje na szybki powrót do normalności, to wielu producentom grozi bankructwo, głównie dzięki braku możliwości terminowej spłaty zaciągniętych kredytów bankowych, inwestycyjnych i obrotowych oraz odsetek od tych kredytów. Wprawdzie dwukrotnie już modernizowana, przedstawiana przez rządzących „Tarcza antykryzysowa” przewiduje wsparcie finansowe oraz gwarancje dla producentów, w tym także rolników, ale jest ona przewidziana głownie w celu zapobieżenia lawinowemu wzrostowi bezrobocia, a nie długofalowemu utrzymaniu produkcji na dotychczasowym poziomie.
Kryzysowa sytuacja spowodowana koronawirusem wymaga podjęcia radykalnych działań, które zapewnią bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Szczególnej uwagi wymaga sektor produkcji zwierzęcej, ze względu na konieczność zagwarantowania nieprzerwanej obsługi oraz dobrostanu utrzymywanych zwierząt.
W przypadku hodowców zwierząt, w szczególnie trudnej sytuacji są producenci bydła mięsnego. Pandemia koronawirusa spowodowała zamknięcie rynków eksportowych oraz takich krajowych głównych odbiorców wołowiny jak restauracje, hotele i bary. Sytuacja na rynku wołowiny z każdym dniem jest coraz trudniejsza. Krajowa produkcja wołowiny w zdecydowanej większości (ok. 80%), trafiała na eksport. Głównym odbiorcą tego mięsa oraz żywych zwierząt do tej pory były Włochy. Z powodu pandemii kierunek ten został praktycznie zablokowany. Podobnie jest w przypadku Francji i Hiszpanii. Zwiększona podaż wołowiny przełożyła się na duże spadki jej ceny. Zakłady mięsne za byki ras mięsnych płacą poniżej 7 zł/kg. Zmalał też popyt na jałówki, które są wyceniane na 5-6 zł/kg. Ceny bydła w klasyfikacji poubojowej spadły poniżej 12 zł/kg. Tak niskie wartości nie były proponowane od 5 lat. Problem branży wynika również z zalania Europy tanią wołowiną z Ameryki południowej.
W najtrudniejszej sytuacji w Polsce, wydaje się być branża drobiarska. Polska ponad 60% swojej produkcji mięsa drobiowego eksportowała. Przy spożyciu 76,9 kg mięsa na głowę mieszkańca, w 2018 roku, 24 kg z tego stanowiło mięso drobiowe. Rynek krajowy nie jest więc w stanie dziś wchłonąć nadwyżki eksportowej! Otwartą pozostaje kwestia skali upadku producentów oraz zakładów drobiarskich. Czy produkcja mięsa drobiowego najpierw załamie się w mniejszych firmach, czy też w tych większych? Problem dodatkowo komplikuje fakt, że część zakładów drobiarskich ma zagranicznych właścicieli i to oni mogą zadecydować o dalszej działalności. Można sądzić, że ze względu na niską cenę zbytu produkowanego w Polsce mięsa drobiowego, jego produkcja mimo wszystko będzie w kraju nadal kontynuowana, ale może w bardziej zrównoważonej skali.
Pewną pociechą dla producentów wieprzowiny może być wiadomość, że Chiny wznowiły import tego mięsa. Mimo, że ceny wieprzowiny w tym kraju nadal są wysokie, to ustępują zakłócenia logistyczne związane z koronawirusem.
Autor: prof. dr hab. Tadeusz Barowicz
W obawie przed kryzysem na rynku drobiu i jaj
W liście przesłanym 29 kwietnia do Dyrekcji Generalnej ds. Rolnictwa i Rozwoju Wsi Unii Europejskiej Copa i Cogeca wyrażają rosnące obawy sektora mięsa drobiowego i jaj przed kryzysem nadpodaży wywołanym epidemią COVID-19.
W obliczu spadku konsumpcji określonych segmentów (hotele, restauracje) największe unijne organizacje rolnicze wzywają Komisję Europejską do zarządzania importem poprzez mechanizmy zarządzania kontyngentem taryfowym zgodnie ze zmianami na rynku konsumenckim, aby uniknąć nadpodaży w Europie.
Według Copa–Cogeca, bez kanału HORECA (hotele, restauracje) silnie ucierpiały niektóre produkcje wysokiej jakości: kaczka, gołąb, przepiórka, królik, perliczka i gęś. Mimo, że konsumenci nadal kupują brojlery i mięso indycze w sprzedaży detalicznej, wpłynęło to również na te rynki. Mięso drobiowe sprzedawane w sprzedaży detalicznej nie rekompensuje utraty kanału HORECA.
Podobne zjawisko obserwuje się również w przypadku produktów jajecznych, ponieważ większość z nich trafiałaby na usługi gastronomiczne poza domem. Jednocześnie wzrósł popyt na jaja w skorupkach sprzedawane w handlu detalicznym, w tym wzbogacone jaja klatkowe, co prowadzi do pewnych niedoborów. Sektor jaj zasygnalizował również problemy z transportem jaj wylęgowych i jednodniowych kurcząt, ponieważ transport wielu z nich odbywa się samolotami, a loty w większości państw członkowskich zmalały. Ponadto producenci zgłosili również znaczny spadek i brak dostępności niektórych rodzajów pasz, takich jak soja ekologiczna.
Równolegle UE nadal importuje duże ilości mrożonego mięsa drobiowego z krajów trzecich, dla których HORECA jest kluczowym rynkiem zbytu. W związku z tym gromadzi się mięso drobiowe, a zamrażarki w całej UE są już pełne, czekając na zakończenie środków ograniczających.
Źródło: Copa–Cogeca
Opracował: Samuel Skrzysz
Recepta na mleczną zapaść
Źle się dzieje na rynku mleka. Pandemia koronawirusa doprowadziła do sytuacji, że wiele krajów zrezygnowało z importu produktów mlecznych z Polski, co spowodowało ograniczenie dostaw mleka do mleczarni. Rzeka polskiego mleka wylała się i teraz, jak proponuje samorząd rolniczy, rząd powinien podjąć działania w celu utrzymania ciągłości odbioru mleka od rolników i przeciwdziałania utracie potencjału produkcyjnego mleka w najbliższej przyszłości.
– Od kilku tygodni rolnicy-producenci mleka odczuwają pogłębiające się skutki ograniczenia popytu na produkty mleczne, głównie w sektorze restauracyjnym i hotelarskim. Spadek popytu na rynku krajowym zbiegł się też z zakłóceniami w eksporcie produktów mlecznych na rynki europejskie i dalekowschodnie. Zakłady mleczarskie, które mają problemy ze zbytem, przenoszą je automatycznie na dostawców. Zakłady mleczarskie twierdzą, że w przypadku dalszego ograniczania sprzedaży, oznaczać to będzie zmniejszenie produkcji aż do jej zatrzymania. W sytuacji nadwyżki produkcji mleka nad potrzeby krajowe, typowym zachowaniem odbiorców mleka jest gwałtowne obniżanie cen skupu, narzucanie niekorzystnych zmian umów z rolnikami, w szczególności z producentami mleka nie będących członkami spółdzielni mleczarskich, a także wymuszanie zmniejszania dostaw lub wręcz odmów odbioru mleka – taka sytuacja już ma miejsce. Towarowa produkcja mleka jest bardzo wrażliwa na zakłócenia odbioru, ponieważ nie ma żadnej alternatywy dla zagospodarowania nadwyżek mleka na poziomie gospodarstwa. To dlatego na otwartym unijnym rynku mleka funkcjonuje mechanizm prywatnego przechowywania masła, odtłuszczonego mleka w proszku oraz serów, którego celem jest utrzymanie równowagi rynkowej poprzez udzielanie dopłat do przechowywania nadwyżek produktu – informuje Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej.
W ocenie prezesa ŚIR zmienność podejścia do stosowania tych mechanizmów, zwłaszcza problemy z cenami minimalnymi na OMP, masło i sery oraz system przetargowy powodują, że w aktualnej sytuacji mechanizmy te są niewystarczające i nie gwarantują utrzymania produkcji przetwórczej mleka, a w konsekwencji nie zapewniają realnego wsparcia potencjału produkcyjnego w gospodarstwach.
W związku z tym, producenci mleka ze Śląska za pośrednictwem samorządu rolniczego postulują o wsparcie na poziomie krajowym unijnych mechanizmów interwencyjnych rynku mleka poprzez szybkie uruchomienie skupu interwencyjnego serów twardych i masła oraz intensyfikację wsparcia interwencji na rynku OMP.
Według hodowców bydła mlecznego, to obecnie jedyna szansa na uratowanie potencjału produkcyjnego i ekonomicznego, przede wszystkim w gospodarstwach mlecznych, a w konsekwencji w zakładach mleczarskich.
– Jeśli dojdzie do ograniczenia lub zaprzestania odbioru mleka od rolników, za kilka miesięcy, kiedy rozpocznie się proces normalizacji rynków po koronawirusie, możemy jako ważny europejski eksporter produktów mlecznych utracić całkowicie lub na długi okres przewagę konkurencyjną – podsumowuje Roman Włodarz.
Autor: Krzesimir Drozd
Jako potwierdzenie aktywności poproszę o przesłanie zdjęć notatki na pocztę: a.swiderska.zsckr@gmail.com
Pozdrawiam. Anna Świderska